Historia zatoczyła koło – Men’s EHF Euro

Moja przygoda z wolontariatem na imprezach sportowych rozpoczęła się na Mistrzostwach Europy w piłce ręcznej w 2016 roku. I o ile potem było kilka(naście) różnych eventów, to wszystkie do tej pory miały miejsce w Polsce. Tegoroczne EHF Euro było więc było moim zagranicznym debiutem!

Misja Bratysława

Z pięciu miast, w których odbywało się EHF Euro 2022 (przed nami jeszcze decydujące mecze w Budapeszcie), najbardziej optymalnym wydawała się stolica Słowacji (to że grała tam reprezentacja Polski było tylko wartością dodaną 😉 ). Jednak z wyjazdem prawie do samego końca była pewna doza niepewności, podobnie jak z udziałem kibiców w meczach. Na szczęście obie rzeczy doszły do skutku (mów wyjazd w 100%, kibiców mogło być tylko 25%).

Areną zmagań był Zimný štadión Ondreja Nepelu, gdzie na co dzień rządzi hokej. O ile w hali głównej lodowisko zastąpiło boisko do piłki ręcznej, to niejako dodatkową atrakcją dla dziennikarzy w Media Center był podgląd na dwa lodowiska w hali rozgrzewkowej, gdzie często trenowali hokeiści i łyżwiarze.

Media team – aby tradycji stało się zadość

Sześć lat temu byłem częścią Media Team’u, nie inaczej było teraz. Dzięki rotacji w przydziałach, mieliśmy okazję sprawdzić się w różnych rolach i wspomóc dziennikarzy oraz fotografów jak tylko się dało. A że nasz team był wzorowy, reklamacji nie było 😉

Dakujem Bratislava

Co prawda sprawiłem nieco psikusa życzliwym gospodarzom, będąc zagranicznym rodzynkiem w zespole 😉 Szczęśliwie język słowacki nie jest tak bardzo obcy i co nieco można było zrozumieć bez posiłkowania się angielskim. Choć już w przypadku języka pisanego, Google Translate był przydatnym narzędziem. No i to co najważniejsze – choć inna szerokość geograficzna, inny język – to jak przystało na wolontariat sportowy, wciąż fantastyczni ludzie!!! Także pozostaje mieć nadzieję, że za jakiś czas będzie okazja do powrotu (nawet na ten hokej 😛 ).

Debiut na kadrze i retro mecz

Jeden weekend (dla uproszczenia :P), dwa największe stadiony w Polsce i połączenie teraźniejszości z historią.

Kadra wzywa

Pełen stadion, ostatnie chwile przed pierwszym gwizdkiem, na boisko wychodzą sędziowie, zawodnicy i… ekipa ceremonii 🙂 Ciężko o bardziej wyjątkowy debiut na meczu reprezentacji niż kilka minut na murawie w czasie hymnów. Kulminacją spotkania było oczywiście pożegnanie Łukasza Fabiańskiego, ale w przerwie swoją chwilę miała również reprezentacja AMP Futbolu, z którą dopiero co człowiek się widział na Mistrzostwach Europy w Krakowie 😉

Powrót do korzeni

Z murawy PGE Narodowego przyszło przenieść się na Stadion Śląski. Tu również na boisku dwie jedenastki, ale… zamiast kopać, rzucają piłką. Tak oto się kiedyś grało w piłkę ręczną, a okazją do cofnięcia się o ponad 50 lat, była konferencja prasowa odnośnie odnośnie Mistrzostw Świata w 2023. Polsko-szwedzki mundial rozpocznie się za 15 miesięcy w Katowicach. Teraz pozostaje oczekiwać jakie inne miasta będą gościć tę imprezę. Oby wśród nich był Kraków, bo handballowe Euro z 2016 to była mega wydarzenie i super było by to powtórzyć 🙂

Lekkoatletyczne gwiazdy i #JednąNogąWFinale

Letnie miesiące upłynęły pod znakiem piłkarskiego EURO i deficytu snu przy okazji Igrzysk Olimpijskich w Tokio, ale już we wrześniu znów przyszedł czas na działania 🙂

Od Memoriału do Memoriału

Zeszłoroczny Memoriał Kamili Skolimowskiej rozpoczął mój mini maraton z lekkoatletyką. Potem były kolejno: Orlen Cup w Łodzi, Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu, World Athletics Relays w Chorzowie, by po 364 dniach ponownie wziąć udział w Memoriale Kamili Skolimowskiej. Tym razem stał on pod znakiem pożegnań wybitnych lekkoatletów i występów medalistów niedawno zakończonych igrzysk.

#JednąNogąWFinale

Przez 7 dni zmagań na 3 stadionach (Cracovii, Prądniczanki i Garbarni) odbyło się aż 38 meczów. Postawa zawodników, którym przyszło się mierzyć z różnymi przeciwnościami losu, budzi wielki podziw. A co równie ważne, reprezentacja Polski ponownie pokazała siłę i waleczność zajmując 3. miejsce!

Sporo wyzwań, wczesne wstawianie, tydzień ze świetnymi ludźmi i współpraca z najlepszą koordynatorką ever 🙂 Takie eventy lubi się najbardziej! (tzn. poza wstawaniem o świcie :P)

Finał Ligi Europy UEFA – czyli projekt rozłożony na raty

Tegoroczny finał Ligi Europy UEFA był wyjątkowy. Nie dość, że było to zwieńczenie 50. sezonu tych rozgrywek (wcześniej znanych jako Puchar UEFA), to do wyłonienia zwycięzcy trzeba było aż 11 serii rzutów karnych. No i w końcu można było poczuć atmosferę piłkarskiego święta dzięki obecności kibiców (choć przez obostrzenia dostępne było tylko 25% pojemności stadionu, więc 9,4 tys.).

Dla mnie projekt zaczął się już w lutym 2020, kiedy wraz z zespołem rekruterów rozpoczęliśmy rozmowy rekrutacyjne pod kątem finału w… 2020 roku. Niestety przyszła pandemia, spora niewiadoma co dalej i ostateczna decyzja o dokończeniu 49. sezonu Ligi Europy UEFA na stadionach w Niemczech. Szczęśliwie finał Gdańsku został odłożony o rok. Stąd w lutym 2021… ponownie przystąpiliśmy do prowadzenia rozmów ; ) Potem jeszcze oczekiwanie czy na finale będą mogli się pojawić kibice i w końcu można było wyruszyć do Gdańska.

Tym razem małe déjà vu, gdyż po dwóch latach ponownie najważniejszą rzeczą były plakaty kontroli dostępu 😉 A że stadion niemały to codziennie licznik wskazywał ponad 25 tys. kroków. Dobrze zorganizowana ekipa volo jak zwykle stanęła na wysokości działania i od staffu z UEFA mogliśmy słyszeć tylko komplementy 😉

„I’m your driver” czyli Halowe Mistrzostwa Europy w Lekkiej Altetyce za kółkiem

Trochę przyszło czekać na większą imprezę sportową w obecnych czasach, ale na pewno było warto. Organizacja Halowych Mistrzostw Europy w Lekkiej Atletyce w Toruniu była nie lada wyzwaniem w panujących obecnie warunkach, ale wszyscy stanęli na wysokości zadania.

Dla mnie był to wolontariat pełny nowości – poza pierwszą wizytą w mieście Kopernika i Pierników, miałem okazję zadebiutować jako „event driver”. I zanim miałem okazję poznać topografię Torunia, pierwszym kursem okazała się nocna wyprawa na warszawskie lotnisko 😉 Potem jednak były już miejscowe trasy (plus Ciechocinek) i po paru jazdach GPS nie był już niezbędnym narzędziem. Szczęśliwie nie jeżdżę jak kierowca z filmów „Taxi” więc mam nadzieję, że moi pasażerowie mieli bezstresowe podróże 😉

Mam nadzieję, że za jakiś czas będzie okazja powrócić do Torunia i ponownie spotkać świetną ekipę transportu, zwłaszcza już w warunkach niewymagających „maskowania się” .